Mniej lub bardziej ambitnie, dłużej lub nieco krócej, częściej lub trochę rzadziej (?!) słów kilka o książkach, o których warto coś powiedzieć/ostrzec innych zawczasu
Czyli kolejny wycięty fragment recenzji, po raz kolejny ten samej książki O.o.
cz.1 -> HERE
"*stop*
...
*pięć minut później*
...
*dwanaście minut później*
...
*dwadzieścia minut później, tuż po karmieniu kota*
Ok. Dobra. Poddaję się. To nieprofesjonalne, ale jeżeli tego nie napiszę, będę mieć spore problemy z rozpoczęciem tej "recenzji"*. Nie mam bladego pojęcia co napisać.
Albo może nie tyle nie wiem co napisać, ale jak zacząć? Bo wielu ludzi wie, że najważniejszy jest początek, bo jeżeli dobrze wystartujemy, to cała reszta pójdzie jak z płatka. Ale tu właśnie leży pies pogrzebany - jak zacząć?!
Mogłabym wziąć przykład z Lauren Barnoldt i wrzucić czytelnika od razu do głębokiej wody. Żeby jednak to zrobić, autor tekstu sam musi wybadać najpierw głębokość akwenu**, bo w przeciwnym razie utopi się nie tylko czytelnik, ale i autor ze własnej osobie. A ja chcę jeszcze trochę pożyć - metaforycznie jak i dosłownie. Ten sposób więc odpada."
* tu miał byś odnośnik to mojego sposobu oceniania
** a tu do "Albo rybki, albo akwarium" z tekstem: "Aż chciałoby się powiedzieć 'akwarium' ;)". Ładny sucharek, prawda? ;D
Tak bardzo mi nie idzie z tą recenzją... ;_______________________;